Projekt Dressage

Ropuszek 💚 🐸💎w przedszkolu

Czas nadszedł najwyższy, żeby śliczny Żabuś zmienił stajnię. Miał pojechać bezpośrednio do Beaty, ale tam skomplikowała się sytuacja z boksami dla jajecznego młodzieniaszka, a w dodatku berajterka, która robi świetną pracę przy zajazdce, zamiast w siodło musiała się wybrać na operację kolana, co może się skończyć nawet półrocznym zawieszeniem jeździectwa. Siła wyższa, Ropuszek w takim razie obecnie trafił pod inne zameldowanie (ale co się odwlecze, to nie uciecze), a trzeba przyznać, że warunki ma pierwszorzędne ⭐

Może nie robi takiego wrażenia, ale to jeszcze zupełnie zielony koński dzieciak.

Jestem winna kilka słów wyjaśnienia, skąd nam się zrobiła domowa ksywa Żabuś – albo Ropuszek. Otóż młody kolega ma ogromne oczy, tak duże, że wręcz ciśnie się na język słowo – wyłupiaste 🤣 Ale że jesteśmy ludźmi o wysokiej kulturze osobistej, to poprzestańmy tylko na tym, że są duże. Za to mają jeszcze jedną, niezwykle oryginalną właściwość. Mianowicie kopytny młodzieniec potrafi poruszać nimi niezależnie, na przykład jednym w przód, a drugim w bok i do tyłu. Wygląda to powalająco i przekomicznie, ale jakby się dłużej zastanowić, to bardzo przydatna umiejętność orientacji w środowisku i unikania zagrożenia 😆😅 Ergo mamy zatem do czynienia z ekstremalnie ewolucyjnie zaawansowanym produktem hodowli koniowatych 😂😂😂

Voila! Lewe oko naprzód, prawe skanuje boki i tyły. Mój nauczyciel polskiego w liceum potrafił dokładnie to samo 🤭
Nie tak łatwo jest zrobić zdjęcie w stój u ruchliwego trzylatka 😉

Tak, wiem, że żaby nie ruszają oczami rozdzielnie, kameleony bardziej, ale tego Żabusiowi nie powiem, bo jeszcze pomyśli, że jednak się z niego nabijamy i chodzi o wyłupiastość (Ćśśśś…. 🤫 Bo się wyda).

Muszę przyznać, że byłam totalnie ciekawa pierwszego spotkania i poznania się z koniem na żywo, chociaż też bez poczucia paniki, z tym rodowodem i od tej mamusi po prostu musiał być sympatyczny 🙂 Rzeczywistość bardzo przerosła oczekiwania, bo Żabuś jest nieprzyzwoicie po prostu słodki. W dodatku jest ultra pieszczochem. Delikatny, grzeczny, na razie kompletnie bez świadomości, że jest ogierem. Kiedy jego sąsiad bezczelnie wetknął do żabusiowego boksu swój ciekawski, rudy nos, to Żaba go po tym nosie… po prostu polizał 😊

Groźny, to ja nie jestem. Love & peace & koniczynki.
Ale wiem, że mam prezencję i nie zawaham się jej użyć 😎

Sam jest typem konia, jakiego najchętniej by się zapakowało do plecaka lub bagażnika i zabrało ze sobą do domu. Kocha głaskanie, uwielbia być drapany i chętnie pokazuje najlepsze do tego miejsca. Mam nadzieje, że taka ogromna skłonność do przyjaźni z ludźmi utrzyma mu się przez całe życie (zrobimy wszystko, żeby tak właśnie było).

Świat zewnętrzny dla Ropuszka jest jeszcze sporym wyzwaniem, ale nawet jeśli coś go ekstremalnie zadziwi (na przykład nowy, lśniący w słońcu srebrzystoszary… śmietnik), to nie robi nic paskudnego, nie próbuje uciekać, odskakiwać, siłować się na uwiązie, tylko zabawnie przykuca zadem i parę kroków przemieszcza się w przykucu godnym wystawowego owczarka niemieckiego 😳 Ale trzeba przyznać, że też szybko się aklimatyzuje i kolejny spacer odbywał się już praktycznie bez owczarków 😉

W ciągu pierwszego tygodnia udało nam się super rozgościć w nowym miejscu, włączając w to zabawowy stretching na kantarze na hali i co mnie bardzo cieszy, wchodzenie full time na padok. Wcale zresztą nie jakąś tam ciasną kwaterkę, tylko całkiem porządny padok 🏞️

Na pewno będę często odwiedzać dzieciaka, więc możecie się spodziewać regularnych raportów, aczkolwiek innych zajęć niż przedszkolne jeszcze długo nie planujemy 🧒🪀🧸🤗


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *