Jesteśmy tuż po finale World Cup i przy całej mojej sympatii dla dyscypliny ujeżdżenia – mam mocno mieszane uczucia, ale z dominantą smuteczku i rozczarowania. Zaczęło się kontrowersyjnie – i skończyło w sumie dość też.
Po pierwsze, sam wybór lokalizacji zawodów w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej. Państwo wielokrotnie złapane „za rękę” na łamaniu praw człowieka (Arabia Saudyjska wstrzymała się od podpisania Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ) i praw zwierząt. Państwo, w którym dobrostan tych ostatnich najczęściej nie ma żadnego znaczenia. Kraj, w którym mimo braku problemów budżetowych praktycznie nie ma schronisk dla zwierząt, a bezdomne i chore psy i koty po prostu umierają na ulicach. Miejsce, gdzie praktycznie nie istnieje adopcja zwierząt, a te, które się znudzą, po prostu wypuszcza się na dwór, albo wynosi do parku i tam zostawia. I również miejsce, z którego regularnie wyciekają paskudne filmy przedstawiające znęcanie nad zwierzętami takiego sortu, że próba opisu nie przejdzie mi nawet przez klawiaturę. Kraj, w którym zwierzaki są cenione, o ile są narzędziem do rywalizacji i demonstrowania prestiżu. Tu wystarczy wspomnieć chociażby narodową dumę, jaką jest King Abdulaziz Camel Festival, czyli konkurs piękności dla wielbłądów, mający przecież gloryfikować i sławić pasterskie korzenie arabskich krajów. Oczywiście z dużym budżetem na nagrody, sięgającym dziesiątki milionów dolarów (!!!).
Z roku na rok żądni zwycięstwa właściciele zwierząt zaczęli proces poprawiania ich urody, który rozkręcił się na taką skalę, że po wnikliwych badaniach (zleconych zresztą przez samych sędziów konkursu, mocno zniesmaczonych całą sprawą) zaczęto po prostu dyskwalifikować dziesiątki uczestników. Wielbłądom nie tylko podawano sterydy, żeby prezentowały rozrośniętą muskulaturę, ale też przeprowadzano na nich pełne operacje plastyczne (na przykład dla poprawy kształtu i wielkości garbów) oraz zabiegi znane z ludzkich gabinetów kosmetycznych. Piękny wielbłąd ma mieć dużą głowę (wyglądającą na spuchniętą czy napompowaną), małe uszy, duży nos, duże i najlepiej wiszące wargi – zatem w głowę i pakuje mu się wypełniacze, a w wargi, a czasem nawet szczęki – botoks mający porazić mięśnie. Te części ciała, które mają prezentować się jako obfite i nabite, podwiązuje się elastycznymi gumkami, aby wywołać zastój chłonki i miejscowe obrzmienie. Cóż, tyle w temacie dobrostanu zwierzęcia, które jest narodową dumą!
Jeśli chodzi o jeździectwo, to wystarczy spojrzeć na reprezentujących kraj zawodników. Sami panowie (mimo, że ten sport jest naprawdę mocno sfeminizowany) i w dodatku notorycznie wykluczani z zawodów za doping, czy to koni, czy to ludzi. Ciekawe jak oni, jak i reszta ogółu społeczeństwa odniosła by się do tego, że w ujeżdżeniu mamy wielu jeźdźców gejów? Przypominam, że w SAU za sprzedaż i noszenie spinki do włosów w kolorze tęczy można trafić do więzienia.
I to właśnie w Arabii Saudyjskiej lokujemy finały Pucharu Świata. W dodatku ujeżdżenia, co do którego z dumą zapewniamy, że celem tej dyscypliny jest osiągnięcie harmonii z koniem, zachowania jego pełnego dobrostanu, że oto my ujeżdżeniowcy za cel szczególny stawiamy dobro, porozumienie ze zwierzęciem i zrozumienie jego potrzeb.
No, ale jak dobrze ktoś zapłaci, to można przymknąć trochę oko… Arabia Saudyjska, która poprzez sponsoring dużych wydarzeń sportowych dąży do ocieplenia niekorzystnego wizerunku zaproponowała niebywałe warunki finansowe za organizację World Cup, odprowadzając nie tylko ogromne tantiemy do FEI, ale też gwarantując pulę nagród dla ujeżdżenia 400 000 € 🤯 Ale jeśli ta kwota robi wrażenie, to co powiecie na 2,6 miliona € dla skoczków 😂😂 I to o tej wielkiej kasie powinniśmy chyba teraz myśleć i pozostawiać pod wrażeniem, a nie tam roztrząsać jakieś mniej fortunne drobiazgi… Hala sportowa będzie klimatyzowana, to po co tam rozpamiętywać ludzkie i zwierzęce prawa 🥴
Komentarza do tej sytuacji w zasadzie w mediach nie było. World Cup całkowicie zbojkotował The Horse Magazine (którego redaktorzy nie pierwszy raz wyróżniają się mówieniem dokładnie tego, co myślą, szacunek!), St. Georg i skokowy portal World of Showjumping. Duńskie Ridehesten opisywało wyłącznie duńskich jeźdźców, Eurodressage każdy wpis poprzedzał przypomnieniem o kontrowersji. W Stanach tymczasem pełna promocja zawodów, Horses.nl (a Holandia taka teraz czujna na punkcie dobrostanu, że aż wrzuca owijki na czarną listę!) pilnie raportowało o całych zawodach, w telewizji i transmisjach przez internet pełna dostępność wszelkich możliwych wieści z zawodów.
„FEI jest zaszczycona faktem, że Saudyjska Federacja Jeździecka jest kluczowym sojusznikiem w sporcie jeździeckim i nie ma wątpliwości, że jest w pełni zaangażowana, jeśli chodzi o podnoszenie poprzeczki przed finałem Longines FEI Jumping World Cup™ i FEI Dressage World Cup™ Final 2024 na bezprecedensowy poziom rywalizacji.” – sekretarz generalna FEI, Sabrina Ibáñez.
I tu w sumie też chętnie dołączyłabym do bojkotu, ale przynajmniej o czterech „pierwszych” (bo jedno przecież z eliminacją…) miejscach kilka słów trzeba skrobnąć, bo to jest właśnie przyczyną mojego drugiego rozczarowania. Zawody tej rangi z reguły pozostawiają po sobie po sobie te wyjątkowe wspomnienia, czar przejazdów, do których jeszcze długo później wracamy. Tutaj tej magii jakby zabrakło 🙁
W dodatku faworyt, którego sędziowie typowali na czele podium został zdyskwalifikowany przed ostatnim startem, kiedy dostrzeżono w pysku konia krew (Everdale przygryzł sobie wargę).
Natomiast pozostałe przejazdy z pudła przyniosły następujące obserwacje:
Isabell Werth i Quantaz DSP (Quaterback – Hochenstein) – już podczas objeżdżania czworoboku koń wydawał się być zdekoncentrowany i dosyć silny, odskakiwał kilkakrotnie od budek sędziowskich. W pierwszym konkursie tej parze zdarzyły się błędy w zmianach zmianach co dwa oraz pomiędzy piruetami, czego nikt chyba absolutnie się nie spodziewał, wliczając w to Isabell, która zjeżdżała z czworoboku z wyrazem niedowierzania i dużego rozczarowania na twarzy. Sama naprawdę uwielbiam jazdę Isabell, ale nie mogę powiedzieć, że ten finałowy przejazd miał efekt wow. W dodaniach zabrakło ekspresji (a często gubił się rytm), a podczas całego czworoboku pojawiało się sporo dyskusji paszczowych ze strony wierzchowca. Zmiany w seriach wyglądały na granicy od wpadki, w piafie, generalnie nie najgorszym, trafiło się parsknięcie? lub próba naparcia na wodze, które pogubiło rytm i pozostawiło umiarkowanie dobre wrażenie. Quantaz był mocno rozkojarzony i spięty, co wyszło na jaw szczególnie w stępie. Prawdę mówiąc trudno mi dociec, jak z takim stępem można nadal otrzymać notę powyżej 80% (72,236% w krótkim GP), ale cóż, nie jestem i nigdy nie będę sędziną. To jednak pokazuje, jak trudny jest ten sport i jak wiele zależy od konkretnego dnia, formy czy nastawienia konia.
Patrick Kittel oraz 12-letni Touchdown (po Quaterback) – ciekawy przejazd, niewątpliwie pełen ekspresji, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że momentami taki hmm… nieco męski. Szczególnie skrócenia po dodaniach wyglądały, jakby wymagały od jeźdźca użycia pewnej siły. Touchdown ma bardzo dobry pasaż, ale w piafie pozostaje bardzo wyraźnie szeroki zadem. Świetnie wykorzystana muzyka, dodająca dramaturgi i wyrazistości prezentacji (muzyka z filmu „James Bond”). Ale znowu – czy to jest to ujeżdżenie, które nas zachwyca? Patrick ma tendencję do wózkowej rączki (położone dłonie, jakby pchały przed sobą wózek w supermarkecie), a to zawsze wiąże się z blokadą działania swobody łokci i barków, które musi zaowocować napięciem i u jeźdźca, i u konia i w efekcie odbić się na prawidłowości kontaktu. Czy to jest ta mistrzowska, światowa forma? Jak zresztą zauważył Eurodressage, FEI wybrał na promocję tego przejazdu mocno niefortunne zdjęcie, po czym, możliwe że pod wpływem negatywnego feedbacku, ze swojej strony je usunął (?)
Duet Nanna Skodborg Merral & Blue Hors Don Olymbrio (Jazz – Olympic Ferro) zaprezentował nowy kur do muzyki z filmowego „Spidermana”. Nieco zbyt duża „pyskatość” konia i kolejna wózkowa ręka (lewa jeszcze z przebłyskami samokontroli, ale prawa cóż, jak na promocji w Lidlu) to chyba największe mankamenty przejazdu. Bardzo ładne zmiany, piruety, piaff i pasaż, kur o wysokim stopniu trudności. Ocena dosłownie o włos niższa, niż Patricka, ale jednak jako całość bardziej mi się podobało.
Lottie i Everdale… Współczuję w sumie młodej zawodniczce, bo w stosunku do poprzednich przejazdów widać wyraźne starania, żeby było lepiej. Ten koń miał przed nią wielu jeźdźców i nie fair byłoby na Charlotte zrzucać karb winy dlaczego obrazek z czworoboku jest jaki jest. Koń został zaprezentowany z niezaplecionym ogonem, po tym jak pojawiło się dużo komentarzy, że zaplatanie ma na celu ograniczenie jego ruchomości i uspokojenie ogólnego wrażenia. Mamy też łagodniejsze wędzidło, ale co najważniejsze – próby wyjścia ze ściśniętej, ciasnej sylwetki głowy i szyi. W kłusie się to nawet udało, w galopie i stępie – niestety nie. Stęp wyciągnięty był dalej stępem zwiniętym, ale w przypadku 15-letniego konia zmiana całego jego stylu pracy w krótkim czasie zakrawa po prostu na niemożliwość. A mimo to – w środę uznano jej przejazd za najlepszy, a gdyby nie wypatrzona przygryziona warga i dyskwalifikacja przed przejazdem finałowym najpewniej mielibyśmy kolejną wygraną. Jak to się ma do przewodników dla sędziów FEI Judging Manual (dla ciekawych, całość jest do ściągnięcia TUTAJ, które FEI przygotowała i wydała pod własnym patronatem. A może chcecie na blogu tłumaczenie?) Przeczytamy tam, w części dotyczącej skali treningu:
„Szyja, która jest ściśnięta, niestabilny kontakt lub bardzo aktywny, wyraźnie otwarty pysk z podciąganym językiem muszą być oceniane jako podstawowe błędy. Jeśli język wyraźnie wisi na zewnątrz z boku, ocena nie może być wyższa niż 5.” I dalej: „Najważniejsze błędy: (…) – wyraźne problemy z kontaktem: przeciwko ręce, ściśnięta i ciasna szyja, uciekanie z kontaktu, nos poza pionem, niska potylica, otwarty pysk, widoczny, wystawiony język itd.”.
Pozostałe przejazdy z komentarzem są dostępne na Clipmyhorse.
Jeszcze jedną parę oceniłabym nieco wyżej w punktacji, ciekawe, czy domyślacie się którą?
Wszyscy uczestnicy finału wrócili do domu z imponującymi nagrodami finansowymi – pula nagród na sam jeden jedyny finałowy konkurs to 350 000 euro, z których Patrick Kittel zgarnął za pierwsze miejsce na podium kwotę 77.709€.
Może w najbliższej przyszłości trochę skromniej, ale jakby bardziej chwalebnie? Za rok Szwajcaria, no to co jak co, ale z tą skromnością nie trafiłam 🤭
Dodaj komentarz