Raviego jeszcze nie przedstawiałam (ale jego wizytówka już czeka w kolejce) 😊
Słuchajcie, jestem pod ogromnym wrażeniem! Trzy dni temu zmieniliśmy temu dziecku stajnię, żeby miało dziarskich kolegów w swoim wieku, bo jakoś kucyki i starszaki w poprzednim lokum nie do końca sprawdzały się jako kompani dla niezbędnych u młodzieży galopad. Drugi w życiu transport i pierwszy przyczepą – na kantarze załadowaliśmy się z kolegą w minutę, chłopak powąchał tylko trap i wszedł jak do siebie. Jechał grzecznie, podjadał siano. Równie kulturalnie rozładował się w nowej stajni, przeczekał w boksie godzinkę dla odsapki i wyruszył w trasę na nowy rajski padok. Asfaltem, przez wieś 😯 W normalnym ruchu ulicznym, w towarzystwie szczekających zza ogrodzeń piesków, kolorowych bram i rozmaitych przydrożnych straszaków 😵
Konia nie ruszało absolutnie nic, pozwolił się grzecznie zabrać ze stajni sam (a samo to jest przecież bardzo zacne z jego strony), przemaszerował przez wioskę, minął się po drodze nawet z ciężarówką czy jakimś brytanem skaczącym za parkanem 😉 Z wioski przeszedł przez lasek, na ogromny wybieg do swoich nowych kumpli. A wybieg nie byle jaki, dwupoziomowy, z konkretną górką po środku, u dołu malowniczo okolony szemrzącą rzeką 🏞️ Sama bym tam chętnie została 😊
Zapoznawanie również przebiegło bez żadnych ekscesów i po chwili trójka wesołych kawalerów dziarsko śmigała po ich własnym kawałku świata. Tu macie relację 👌
Złoto nie koń, poziom zaufania do człowieka to level 1000 💎
Będzie się z nim fantastycznie pracowało w przyszłości.
Tfu, tfu, w niemalowane odpukać i czerwona kokardka 🤞🎀
Dodaj komentarz