W zasięgu pół godziny drogi – urocze francuskie miasteczko Nantes, godzina drogi na wybrzeże Atlantyku, w zasięgu czterogodzinnej podróży – Paryż. Łagodny klimat, z temperaturą średnią w najchłodniejszym miesiącu w roku, w styczniu, w okolicy 6 stopni na plusie. 120-hektarowa posiadłość (z dzierżawionymi tuż obok 200 hektarami ogrodzonych pastwisk dla koni), z zabytkowym, przepięknie odrestaurowanym zamkiem wyposażonym w lądowisko dla helikopterów, saunę, siłownię oraz kryty basen.
No i oczywiście stajnie, umożliwiające hodowlę (od zera, ponieważ na miejscu jest również stajnia ogierów i punkt inseminacyjny), trening (skoki i ujeżdżenie) i pełną obsługę około 300 koni, które obecnie znajdują się na miejscu. Infrastruktura obiektu zawiera niezależne zakwaterowanie dla całego personelu, place, karuzele oraz krytą halę, która zasłynęła z ogromnych i wręcz nierealnie prezentujących się lśniących kryształowych żyrandoli.
Na wypadek, gdyby jednak dzień nam się dłużył z braku rozrywek, to można wybrać się popatrzeć na rzekę z należącej do posiadłości własnej linii brzegowej, gdzie ulokowano prywatną przystań.
Nie najgorzej, prawda?
Całość może być Twoja, razem z końmi, za jedyne 20 milionów euro (plus milion euro prowizji dla agencji, ale to już dopisane małym drukiem) 😉
To miejsce to Haras de Hus, założone przez francuskiego biznesmena Xaviera Marie, który dorobił się fortuny prowadząc firmę sprzedającą meble oraz produkty wyposażenia wnętrz Maison du Monde. W świat sportu jeździeckiego wkroczył z dużym rozgłosem, kiedy w 2004 wybudował swój niezwykły ośrodek treningowo-hodowlany i dokonał kilku zakupów uznanych ogierów. Jak to się stało, że dwadzieścia lat później cały ten dorobek jest do wzięcia dla chętnego?
Za tą bajkową stajnią stoi historia trochę jak z kryminału, a trochę jak ze scenariusza filmu na pograniczu noir, przygodowego, i sensacji. 😳
Konie to trudny biznes: smutna historia Poetin
Chyba każdy zna tego suchara: – Co trzeba zrobić, żeby zostać milionerem hodując konie? – Trzeba wcześniej być miliarderem! 🙈
Żeby opowiedzieć, jak się o tym dosłownie i boleśnie przekonał właściciel Haras de Hus, trzeba najpierw opowiedzieć historię klaczy Poetin. Ta brandenburska, ciemnogniada córka ogiera Sandro Hit, z matki po Brentano II w 2000 roku wygrała Bundeschampionaty. Trzy lata później zwyciężyła w Mistrzostwach Świata Młodych Koni w kategorii sześciolatków, gdzie uzyskała wyjątkową notę 10 za kłus.
Wkrótce po zwycięstwie została sprzedana na P.S.I. Auction za rekordową kwotę 2,5 miliona euro, stając się jednym z najdroższych koni w historii. Zakupiła ją ekscentryczna para z Holandii – Peter oraz Patty van der Zwan. W marcu 2004 Patty wystartowała na klaczy na lokalnych zawodach (przejazd poza konkursem), Poetin wywoływała wówczas furorę i wszyscy chcieli oglądać tę końską gwiazdę. „Kupiliśmy ją za 2,5 miliona euro, ale teraz nie byłaby na sprzedaż nawet za 20 milionów” – mówiła wtedy Patty i jak się okazało, były to dziwnie prorocze słowa. Małżeństwo van der Zwan popadło w znaczne finansowe tarapaty i ING bank, będący wierzycielem ich należności, doprowadził do licytacji koni. Nie było to zresztą takie proste, bo Poetin, jak zresztą kilka innych koni została incognito wywieziona do Niemiec i tam ukryta, by zapobiec licytacji. Bank zatrudnił kilku detektywów i Poetin finalnie odnaleziono w niemieckiej klinice, gdzie podobno była leczona na podrażnienie pochewki ścięgnowej w prawej przedniej nodze. Czy faktycznie była wtedy kontuzjowana, nie wiemy, ale wiemy, że miała podawane wówczas sterydy. 1 września 2005 roku klacz trafiła na aukcję, gdzie zaprezentowała się jak dawniej – błyszcząc ogromny galopem i zapierającym dech w piersiach kłusem. Może stęp był nieco bardziej ostrożny, mniej obszerny, mniej otwarty… Nie wpłynęło to jednak ani na tempo, ani na kwoty licytacji. Poetin chciała kupić niemiecka zawodniczka Gina Capellmann-Lütkemeier, również przedstawiciel Schockemöhle, ale ostatecznie młotek spadł po raz trzeci wraz z kwotą 900 000 euro dla Xaviera Marie, właściciela stajni Haras de Hus.
Dwa dni później klacz przyjechała do Francji i tam po otwarciu auta ledwo udało się ją doprowadzić do boksu. Niestety klacz wykazywała oznaki bardzo ciężkiego ochwatu na obydwu przednich nogach. Czy ta ciężka choroba powstała w wyniku podanych wcześniej sterydów? W stajni rozpoczęła się dramatyczna walka o życie Poetin i mimo wysiłków najlepszych lekarzy z Francji i Niemiec i każdej możliwej pomocy, włącznie z podwieszeniem konia, aby odciążyć jego nogi, doszło początkowo do przebicia podeszwy przez kość kopytową, a później do całkowitego zzucia puszki kopyta. Poetin bardzo cierpiała i 13 grudnia 2005 roku 8-letnia klacz o światowej sławie została uśpiona. 😢
Zbudować stajnię, kupić wymarzonego konia i taki finał 😔 To naprawdę może podciąć skrzydła.
Jeszcze więcej czarnych chmur: smutna historia Don Juan de Hus
Ten wspaniały kasztanowaty ogier (Jazz x Krack C), przez wiele lat określany jako jeden z najlepszych ujeżdżeniowych koni na świecie, urodził się w 2008 roku i już źrebięciem przy matce został sprzedany na aukcji za kwotę 12 000 euro. Dwa lata później otrzymał licencję związku westfalskiego (został premiowany i wybrany vice championem). Wtedy zakupiła go stajnia Haras De Hus.
Jako 4-latek Don Juan wygrał wszystkie zawody, w których startował, a w arkuszach zbierał mnogie dziesiątki. W 2013 zdobył szóste miejsce w MŚMK w Verden (pamiętam, jak oglądałam te przejazdy pełna zachwytu) i jako 7-latek był już gotowy do konkursów małej rundy. Wszyscy czekali na jego debiut w Grand Prix (i chyba wszyscy zadawali sobie pytanie, jak „zmieszczą się” tak ogromne chody w konkursach GP), niestety już u konia 7-letniego pojawiły się poważne problemy z pęknięciami na tylnych kopytach.
Kasztan dostał jednak dużo dodatkowego czasu, kopyta w końcu zrosły i w czerwcu 2017 roku po pełnym przeglądzie weterynaryjnym koń wrócił do intensywnych treningów. Absolutnie nic nie zapowiadało tego, co miało nadejść. W niedzielę 6 sierpnia Don Juan źle się poczuł i miał podwyższone tętno, został więc przewieziony do kliniki. Wydawało się, że stan konia ustabilizował się w ciągu nocy, ale nad ranem ogier odszedł. A raptem 24 godziny wcześniej jego syn, Don Martillo, zwyciężył na MŚMK w Ermelo w kategorii koni 5-letnich.
To ogromna strata była chyba już takim ostatnim punktem zwrotnym w historii sportu pod patronatem Haras De Hus. Wprawdzie Xavier Marie jeszcze przez pewien czas angażował się w skoki, ale najlepsze konie ujeżdżeniowe były już regularnie wyprzedawane. Pasji do skoków też zresztą nie wystarczyło na długo. Biznesman nie zrezygnował z koni całkowicie, ale skupił się na koniach… wyścigowych. Jak sam powiedział, z uwagi na bardziej dynamiczny charakter tego sportu. Cóż, na utalentowanego wyścigowca wystarczy poczekać 2-3 lata, a na ujeżdżeniowca „raptem” 8-10. Wygrane w wyścigach są wyższe, a i niekońskich znajomych też łatwiej zaprosić na czytelną dla każdego rozrywkę w dopingowaniu biegnących do mety folblutów, niż na nudne wysiadywanie na trybunach dla obserwacji długich i podobnych do siebie przejazdów. I tak finalnie Haras De Hus, z pełnym zapleczem do hodowli i treningu koni ujeżdżeniowych oraz skokowych, trafiło na sprzedaż jako pełne przedsiębiorstwo.
Cóż, tak to już jest, że przez lata przy koniach zostają tylko ci najbardziej wytrwali. Sponsorzy czy inwestorzy wybierają niekiedy taktyczny odwrót. Daleko nie szukając, mieliśmy również w Polsce ogromne inwestycje w kluby takie jak Garo czy Largo. Dziś już chyba mało kto o nich pamięta…
Tak czy inaczej, Haras De Hus jest do wzięcia, a na fali różnych radosnych pomysłów jak ostatnio dyskutowany szeroko „epicki flip” na Złotej 44 – to co, może założymy sobie zrzutkę na zakup? 😄😄😄
Epilog: Jako, że każda w połowie pusta szklanka jest równocześnie w połowie pełna, to nie można pominąć również tych dobrych stron powyższej historii. Konie i jeźdźcy z Haras De Hus osiągali największe sukcesy włączając w to medalowe występy w MŚ czy ME, a czołowa dresażystka Jessica Michel Botton z klaczą Riwera De Hus uczestniczyła w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012. Don Juan De Hus doczekał się kilkunastu uznanych synów, w tym ogierów takich jak D’Avie (sprzedany na aukcji jako 2,5-latek za 620,000 euro), Don Farinelli, Duvalier, Don de Hall, Don Jon czy D’Egalité, czempion westfalskiego korungu 2015 roku, również sprzedany na aukcji za 620,000 euro. Poetin ma dwie pełne siostry, pozyskane techniką klonowania, które chociaż same sportowo nie tak utalentowane jak sama Poetin, to jako klacze hodowlane w Haras De Hus przekazały swoje bezcenne geny dalej. Jedna z nich, z połączeniu właśnie z ogierem Don Juan De Hus, dała wspaniałego następcę linii, wyjątkowego kasztanowatego Doriana Grey De Hus. Koń ten w ubiegłym roku zadebiutował w konkursach Grand Prix i jest obecnie nadzieją Jessiki na udany start na Olimpiadzie w Paryżu. Dorian tak bardzo przypomina swojego nieodżałowanego ojca!
Dodaj komentarz