Lotem błyskawicy internet obiegła wieść, że holenderski związek jeździecki (KHNS) zakazał stosowania bandaży (owijek) podczas zawodów. Decyzja wchodzi w życie z dniem 1 kwietnia 2024 i nie jest to prima-aprilis 😉 Już wcześniej zakaz dotyczył dyscypliny WKKW, no ale tam, prawdę mówiąc, na samą myśl o jeździe po crossie na zabandażowanym koniu czuję zimno wzdłuż kręgosłupa 😨
I chociaż sprawa jest słuszna, to uczucia mam mieszane, z kilku powodów.
Po pierwsze nie lubię, kiedy się czegoś zakazuje 😉 Lepsza jest edukacja, niż zakazywanie czegokolwiek, bo jest „złe”. W Niemczech bandaże są póki co bez ograniczeń, w UK, Francji, Danii, Polsce, Czechach- podobnie. Niektóre niemieckie związki pokazują ogiery na korungach w ochraniaczach tylko na przodach, na innych są one nadal zawijane w bandaże (swoją drogą nic mnie tak bardzo nie denerwuje, jak eksterierowe zdjęcie ogiera w owijkach! A to się zdarza nawet w ofertach stacji ogierów. Boże, widzisz i nie grzmisz… 🤦♀️). Ogólnie od kilku lat mamy wyraźną tendencję do zamiany owijek na ochraniacze – na ujeżdżeniowych rozprężalniach widuje się je obecnie znacznie rzadziej, niż ochraniacze. Górę biorą nawet względy praktyczne (łatwiej przecież błyskawicznie zdjąć ochraniacze przed przejazdem, niż rozplątywać owijki). Jeśli weźmiemy pod lupę jakieś duże, losowo wybrane zawody ujeżdżeniowe, jak chociażby Dutch Masters, które odbywają się co roku w marcu w Hertogenbosch – to już w ubiegłym sezonie na rozprężalni nie było ani jednego konia w owijkach.
A mogliśmy tam zobaczyć same sławy – Charlotte Fry i Glamourdale’a (nosił ochraniacze z futerkiem, bez kaloszy), Isabell Werth i Emilio (również same ochraniacze, wyglądające jak All Roundy Eskadrona), Holenderka Marieke Van Der Putten i Torveslettens Titanium (ta para rozprężała się hmm, na golasa 😉 A ciekawostkę o tym koniu wrzucę w komentarzu!), Finka Emma Kanerva i Greek Air (również w negliżu), Pauline Basquin i Sertorius de Rima Z Ifce (czarne, klasyczne neoprenowe wrapy, szybko zresztą zdjęte), Holenderka Thamar Zweistra i Hexagon’s Ich Weiss (ochraniacze tylko na przód), a także Hans Peter Minderhound i Glock’s Dream Boy, Laura Tomlinson i Fallatijn i wiele innych sław. Skoro nikt z nich nie korzystał z bandaży, to może nie trzeba ich zakazywać?
Po drugie, zerknijmy na badania. Ok, mamy testy przedstawiające największe rozgrzewanie się nóg w trakcie treningu pod bandażami. To brzmi dość groźnie, ale jakie są faktycznie te różnice – spójrzcie tylko na tabelkę poniżej. Jeśli owijki są tak złe, że trzeba ich zakazać, to czy ochraniacze faktycznie wypadają o tyle lepiej, że można używając ich odetchnąć z ulgą?
Między zakazanymi owijkami, a dobrymi ochraniaczami jest raptem 2,2 stopnia różnicy. Ochraniacze otwarte (zakładam, że chodzi o typowe skorupki) wypadają tak samo, jak ochraniacze skórzane. Jeszcze mniej grzeją ochraniacze oddychające (zapewne te z perforowanych materiałów), a jeszcze lepiej – neoprenowe, które obecnie nie są raczej lubiane z uwagi na ich tendencje do podróżowania po całej końskiej nodze i łapania piasku pod spód (częstsze przypadki otarć). No dobrze, a jeśli uchylę rąbka tajemnicy i powiem Wam, że Anky lada chwila wypuści oddychające podkładki pod owijki – z perforowanego materiału 3d Air Mesh – i takie same bandaże?
Wiadomo, optymalna byłaby sytuacja, kiedy nie trzeba by było zakładać żadnej zewnętrznej ochrony na końskie nogi. Nawet porządne chłodzenie po wysiłku nie niweluje w pełni skutków związanych z działaniem wysokich temperatur (antagoniści bandaży przyrównują przegrzewanie końskich nóg do procesu gotowania jajka lub do wybuchu pożaru w budynku. Jeśli proces zajdzie, nie możemy go cofnąć, „odgotować” jajka lub „odpożarować” domu. Żadna zimna szpryca nie będzie w stanie tego dokonać). Rozsądne jest zatem rezygnowanie z nadmiernego osłaniania nóg wtedy, kiedy nie jest to potrzebne. Imhotep na padoki i pastwiska wychodzi tylko w kaloszkach na przód, ochraniaczy brak.
Oczywiście, nie z każdym koniem się tak da. Sama miałam dwa strychujące się konie (jeden na tyle mocno, że bez ochraniacza, w dodatku bardzo nietypowego, bo zakładanego na pęcinę – nie staw pęcinowy, tylko właśnie na pęcinę – wykopywał sobie całkiem konkretne dziury), nie wspominając o ciężkim przypadku Zombim, który za swoją misję życiową uznawał sprawdzenie, czy da się stanąć swoimi własnymi dwiema nogami na dwóch również własnych pozostałych nogach i nadal zachować pozycję pionową. 😳🙈
Chyba najlepsze pod kątem przewiewności ochraniacze, jakie użytkowałam, to Equilibrium Tri-Zone All Sport Boots lub Brushing Boots:
Bandaże przez wiele lat chwalono za ich potencjalne walory związane z podtrzymywaniem ścięgien. To jest jednak bezdyskusyjny mit. Na końskie kończyny w ruchu oddziałują siły tak ogromne, że podobno tylko gipsowe łupki mogłyby je w jakiś sposób ograniczać (no, ale w gipsie nie pojeździmy). Ścięgno jest 20-30 razy bardziej wytrzymałe od stalowej linki podobnej grubości. Jaki kawałek materiału byłby w stanie ochronić przed rozciąganiem stalową linkę? Podtrzymywanie pęciny polarowymi owijkami miałoby ograniczać jej przeprost i zapobiegać nadmiernym rozciągnięciom ścięgien. Tylko w galopie każda kończyna podlega obciążeniom około 2,5 raza większym, niż wynosi waga konia. Czyli dla przeciętnego wierzchowego konia (600kg wagi) będzie to aż 1500 kg. Półtorej tony na podpórce o tak małej średnicy, jak końskie nadpęcie!
Magia ścięgna w końskiej nodze polega również na tym, że nie tylko jest ono w stanie utrzymać takie obciążenie, ale przy oderwaniu kończyny od podłoża ścięgno kurczy się i zwracają nawet 93% skumulowanej energii. Dzięki temu koń jest w stanie utrzymać bardzo dynamiczny ruch swojego ciała stosunkowo długo bez zużywania ekstremalnie dużych zasobów energii.
Wrażliwi mogą pominąć ten film, ale wszystkim tym, którzy lubią wiedzieć, jak coś działa – polecam:
W prosty i świetny sposób jak to wszystko w końskiej nodze działa, przedstawia również to nagranie (i w ogóle warto poprzeglądać cały kanał Horses Inside Out, najłatwiejszy sposób nauki końskiej anatomii na świecie):
Mając na uwadze to wszystko powyższe, chcąc użytkować konia do pracy pod siodłem musimy zrobić naprawdę wszystko, aby w jak największym stopniu zmniejszyć ryzyko kontuzji. Dbanie o jak najlepszą kondycję, przygotowanie konia do pracy i obciążeń, zapobieganie przemęczeniu mięśni i przede wszystkim prawidłowa rozgrzewka przed każdą pracą powinny znacznie bardziej zaprzątać głowy jeźdźców niż wypatrywanie, kto to taki zły założył owijki na dekorację 😉
I nie zakazywać, tylko uczyć się, czytać, myśleć samemu i wyciągać wnioski. Tak na obecną chwilę sama znam zawodników, którzy na każdy trening najpierw bandażują końską nogą polarem, żeby „podtrzymywać ścięgna”, a potem zakładają na nią ochraniacze, aby im się jeszcze wierzchowiec nie uderzył. I to u koni ujeżdżeniowych, które cały swój trening poświęcają na rozwój i poprawę równowagi i świadomości używania swojego ciała. Gdzie tu jest logika? 🤷
Dodaj komentarz