Przyjemnie jest się cieszyć nieco leniwą, spokojną świąteczną końcówką roku (dla kogo leniwą, tak leniwą, w piątek wróciłam do domu przed 22:00 prosto z końsko-biznesowego spotkania, które najpewniej zaowocuje ciekawą współpracą i mam nadzieję cyklem on-lineowych szkoleń – trzymajcie kciuki) 🤞 U nas jednak zapadła decyzja, żeby ten czas wykorzystać dla – już niedługo przecież czteroletniej – ekipy i zrobić im w życiu lekką rewolucję. Na przyszły rok planujemy trochę startów, z pierwszym publicznym występem Ropuszyńskiego na koniec lutego. Do tego czasu można by wszystkich w możliwie spokojny i bezstresowy sposób zapoznać z atmosferą dużej stajni. No to co? Działamy.
No i tak cztery renifery Świętego Mikołaja wybrały się w pierwszą (no, jeden zaraz pięcioletni już trochę świata zwiedził) edukacyjną podróż. Jak się okazało, była to bardzo dobra decyzja, szczególnie dla Ropucha 🐸 Życie w wielkim świecie w pierwszej chwili troszkę przerosło celebrytę 😅
Żaba to taki typ konia, który za wszelką cenę stara się być dzielny i nie dać po sobie za wiele poznać, chociaż emocje czasem mocno buzują. On jednak nigdy nie daje im upustu na zewnątrz, nie pozwala sobie na żadną niesubordynację, tylko stara się cokolwiek stłamsić afekt, a potem go rozchodzić 😉 W sumie nie jest to taki najgorszy sposób radzenia sobie ze stresem, no ale tego stresu jest bardzo dużo (bardzo, bardzo za dużo) 🍋 Pierwszy występ w nowej scenerii i w wielkiej hali zrobił taki efekt:
Mała hala (a całe swoje życie Ropuch widywał przecież małe hale i takie już dobrze zna) nie wywołuje takich podniet. Tam można fajnie pobiegać tropiąc węża:
I odblokować nową umiejętność, czyli udane i spontaniczne bryknięcie 😂
Ehhh Ropuch to nadal śledź Chociaż przynajmniej ładny z niego śledź Noworoczno-świąteczne życzenia dla Ropucha będą proste: zdrowia, szczęścia i tłustości Ja naprawdę nie wiem, gdzie to wszystko idzie. Jakby człowiek miał taką przemianę materii, to by był przeszczęśliwy. Bo Ropucha lubi jeść: żłób dokładnie wyczyszczony, kilogramy wysłodków z biotyną znikają jak w czarnej dziurze, a chyba jedyną rzeczą, która może trochę zepsuć Żabie humor, to zabranie go do roboty przed obiadkiem, a nie po Naprawdę nie wiem, gdzie to wszystko trafia, każdy inny koń na miejscu by się chyba toczył. No chyba, że kolega jako reprezentant młodego i nowoczesnego pokolenia trzyma swój tłuszcz w chmurze
Tymczasem ziomeczek Ropucha – Ravik 🐴 – ma swoje ważne dni, czyli pierwsze wsiadania. Co zaskakujące, chłopak jest najkrócej w robocie, a wszystko przyjmuje na gładko, zupełnie jakby robił to kolejny, a nie pierwszy w życiu raz. Nowa stajnia? No problem. Karuzela w otwartej hali? No problem. Pierwszy występ na nowym lonżowniku? No problem. Nowa stajnia, nowy boks? Tak samo no problem. Wcześniej już pokazywałam filmik z Ravem idącym bez stresu w ruchu ulicznym przez całą wielką wieś na swoje nowe pastwisko i co zaskakujące, nic go po drodze nie ruszyło. Muszę przyznać, że ten koń całkiem mnie intryguje i mam podskórne przeczucie, że jeszcze wszystkich zaskoczy. W perspektywie czasu najlepsze okazują się nie te przecież konie, które są najbardziej efektowne, mające największy ruch czy najbardziej łapiące za oko, tylko te, którym najmniej w życiu przeszkadza. A temu przeszkadza niewiele, ani ze strony głowy, ani ciała, nad którym bardzo dobrze panuje (chociaż sprawiedliwie będzie nadmienić, że będzie musiał włożyć trochę pracy, żeby pomieścić swój wielki galop na lonżowniku. Co zabawne to najmniejszy koń ze stawki, a potrzebuje chyba najmniej fouli do wykręcenia pełnego koła na lonży. To chyba jednak póki co jedyna kwestia, która jest trochę do zrobienia, cała reszta jakby już była naturalnie wdrukowana i obecna).
OK, mógłby być trochę większy, mógłby mieć trochę dłuższą przednią nogę, ale gdzie w arkuszach na czworoboku jest nota za wzrost albo długość nóg? 😉 Za to jest bardzo dobry, naturalny rytm, bardzo fajny zad, step i galop – petarda, no i co najważniejsze świetna równa głowa.
Jak to się mówi – ostatni będą pierwszymi 😎
Miałam jeszcze zrobić więcej filmów i również i fotki kolejnych bardzo ciekawych zwierzaków, które się u nas aktualnie szkolą pod siodłem, ale dałam ciała i zabrałam zły obiektyw, który zwyczajnie nie dał rady przy halowym oświetleniu. W efekcie mam bardzo artystyczne zdjęcia, na których koń ma osiem nóg 😅
Także na więcej materiałów będziecie musieli poczekać do stycznia.
Dodaj komentarz