Zima – ciemno, mokro, zimno. I trawy brak. To nigdy nie będzie ulubiona przez kopytne pora roku. Większość młodych koni, nawet tych utrzymywanych wolnowybiegowo, noce spędza pod dachem. Nasze chłopaki śpią na biegalni, mogą tam nie tylko porządnie się najeść (każdy ma swój żłób i oddzielne miejsce przy nim), ale też całkiem wyschnąć i przespać się plackiem w cieplutkiej słomie.
Na takiej męskiej biegalni nie można narzekać na nudę, ale w sumie dlaczego dodatkowo nie urozmaicić konikom środowiska. Akurat z okazji Świąt Mikołaj dostarczył źrebakom cały worek prezentów bardziej i mniej praktycznych (widać były grzeczne). O ile z nowych kantarków ucieszyły się mniej więcej tak jak my się cieszymy z kolejnego 3-paku skarpetek, to znacznie ciekawszym tematem stały się… zabawki 🙂
Szybki research internetu i mam 😀 Ponieważ nie będę u źrebaków codziennie, to odpadały wszystkie zabawki nadziewane przysmakami (a tych jest teraz super wybór!), potrzebowałam czegoś, co będzie duże, widoczne, wytrzymałe, (żeby młodzież nie dokonała aktu ostatecznej konsumpcji w ciągu kwadransa) i będzie poprawiało humor 😄 Voila:
Nierozgarnięta marchewka i lekko psychopatyczny banan będą teraz dotrzymywać towarzystwa małolatom 🤣
Te zabawki (z oferty BR) są naprawdę wielkie (50 i 60 cm) i bardzo solidne, ponieważ uszyto je z prawdziwej skóry (uwaga weganie). Nie zawierają żadnych elementów potencjalnie groźnych dla konia (plastikowych wstawek, oczek itd.), a zdecydowanie nie będzie łatwo je przegryźć czy zniszczyć w jakikolwiek inny sposób. Intrygujące wydaje się być miękkie, ale zachowujące kształt wypełnienie, lekko szeleszczące przy ściskaniu – coś jak naturalne włókno. Aż z ciekawości zapytałam o nie producenta i dam znać, jaką otrzymałam odpowiedź. Jeśli kogoś nie zauroczy ani banan, ani jabłuszko, to u producenta znajdziemy również z tej serii milusiego jamniczka 😉
Kasztanowi, sądząc po jego minie tapira, owocki i warzywka chyba się spodobały 😆
Z gryzako-przytulanek oglądałam jeszcze zwierzaczki od Waldhausena – konika i lamusię. Te zabawki mają możliwość umieszczenia w ich wnętrzu plastikowej butelki, która będzie dodatkowo trzeszczek przy podgryzaniu lub szeleścić, jeśli w środek wsypiemy owies lub drobne kamyczki. Obydwie są jednak sporo mniejsze (35 i 40 cm).
Chociaż jeśli tylko dysponujemy chociaż minimum umiejętności technicznych, to najlepszą boksową zabawką będą te własnej produkcji. W tej kwestii absolutnie bezkonkurencyjny jest hodowca Freddiego – czego te jego konie nie miały powieszonego pod stajnią dla dodatkowej atrakcji! Brzozowe słupki do okorowania, sprytnie skonstruowane wiszące karmniki na siano, piłki, czasem maskotki. Jakie to jest fajne, że ktoś, kto hoduje konie ma naprawdę kupę radości w tak troskliwym dbaniu o nie. Zresztą sami zobaczcie 🥰
Dodaj komentarz