Może jednorożec, a może… Bambi z bajki? Ale po kolei, relacja na świeżo 😉
Jak pewnie wiecie, jeżdżę dość regularnie do Niemiec / Holandii w poszukiwaniu koni perełek, takich wyjątkowych koni dla osób, które marzą o prawdziwym ujeżdżeniowym diamencie i przyszłym sportowcu. Ogólnie ujmując, poszukiwanie konia to przechlapana sprawa. Ja się tym zajmuję od lat już przeszło 20-tu i nie powiem, początkowo zaliczając raczej upadki niż wzloty i gorzko ucząc się na własnych błędach. Z czasem jednak nauczyłam się mądrzej wybierać, poznałam wielu fajnych (i uczciwych) hodowców, a dodatkowo zorganizowałam z paroma najlepszymi znajomymi, które mieszkają / pracują w Niemczech sprawną siatkę poszukiwawczą, także nasze macki sięgają daleko 😄
Ale tak czy inaczej, łatwo nie jest. Łatwo wtopić, łatwo zginąć, a jeśli się nie ma sprawdzonych miejsc i znajomości, to zakup konia za granicą może skończyć się sporym rozczarowaniem. Zresztą naprawdę dobre konie pojawiają się raz na jakiś czas (sama dla siebie szukałam bite pół roku!), a takie z prawdziwym efektem wow i jeszcze zapłacalną ceną – raz na dwa lata? 🤯 Sama bym chciała móc wyciągać prawdziwe końskie petardy z rękawa, ale niestety, tak to nie działa.
I tak po ponad miesięcznych przygotowaniach, oglądaniu setek filmów i ostrej selekcji wybrałyśmy się z przyszłą właścicielką w trasę. Naszemu konikowi numer 1A w przeddzień wyjazdu zrobiłyśmy dodatkowe zdjęcia rtg, które już po drodze miała zaopiniować Pani doktor. Koń 1B był najbliżej na mapie, więc miałyśmy go odwiedzić jako pierwszego, a koń 1C w tej samej miejscowości, co główny upatrzony. Gdyby się żaden na żywo nie spodobał, w planach były dalsze jeszcze trasy i kolejne warianty 😉
Ale dojechałyśmy do tego konia pierwszego na trasie i to był strzał w dziesiątkę. Ja na tego chłopaka zwróciłam uwagę już na korungu, gdzie sprostał pozytywnie wszystkim wymogom i uzyskał licencję. Jakość prezentował fenomenalną, naprawdę czyste, świetne wszystkie trzy chody (to rzadkość!), robiąca wrażenie elastyczność, no i ogarnięcie własnego ciała, bo ogier z ujeżdżeniowym rodowodem, który świetnie sobie radzi także w korytarzu, to zdarza się już w ogóle raz na milion.
Dobra rama, długa szyja, piękna głowa ze słodkim spojrzeniem małego jelonka, skośna łopatka, mocny zad z zachwycająco zginającymi się stawami skokowymi – absolutnie wszystko, co potrzebne. I rodowód taki, jaki lubimy, z elitarnymi niemieckimi liniami hodowlanymi, obfitujący w konie Grand Prix (Quaterback- Dante Weltino- Fiorano- Saint Cloud).
No to gdzie jest ten haczyk? Młody był jeszcze bardzo źrebięcy, widać, że na etapie przepoczwarzania, kłoda i szyja jeszcze więcej przypominały o byciu źrebięciem, niż goniły do docelowego konia. Wystarczy jednak już trochę doświadczenia i opatrzenia w tym, jak się rozwijają młode konie, a tych sama przerobiłam już naprawdę dużo, żeby być pewnym, że ten koń za rok zmieni się jeszcze ogromnie i będzie po prostu zjawiskowo piękny 😍
No, ale czy spodoba się swojej przyszłej mamie? Ona miała wcześniej jednego konia takiego „na życie”, nie obserwowała metamorfoz podrostków, nie uczestniczyła w procesie robienia końskich diamentów 😉 więc może serce jej zabije tylko do takiego gotowego już konia?
Bez obaw, to była miłość od pierwszego wejrzenia 😊😊😊
I chyba tak miało być, bo wyobraźcie sobie, że kiedy wyjechałyśmy ze stajni i stanęłyśmy dość oszołomione pod ogrodzeniem pastwiska zastanawiając się, czy w ogóle jest sens jechać dalej , to odezwała się wetka i do konia 1A, który miał być główną atrakcją poszukiwań pojawiły się poważne zastrzeżenia zdrowotne (zmiana w stawie, która przez ostatni rok wyraźnie się powiększyła i w zasadzie skreśliła nam delikwenta), natomiast koń 1C właśnie w tej chwili się sprzedał po samym filmie 😅😅😅
Los zatem lubi płatać figle, ale tym razem wskazał nam szczęśliwie najlepszą drogę 🙂
Młodziutki Quito P, który w swojej pierwszej stajni miał domową ksywkę Bambi z uwagi na przesłodkie, urocze spojrzenie pojedzie do tego samego końskiego przedszkola, co Ropuszek – kto wie, może chłopaki się zakumplują? Wyglądają podobnie, a ich maść to już w ogóle istna kopia, obydwa ciemnogniade, malowane na cztery, z tym że Bambiego na nosie ozdabia jeszcze urocza biała kreska do wciągania 🤣🤣
Dodaj komentarz